Drukuj

Dawno takiej różnorodności tematów nie było w „Skarbach”. Zaczynamy od cmentarza w niezachowanej wsi Stare Brusno, sztandarowego wręcz przykładu kamieniarki bruśnieńskiej, powoli ratowanego przez lokalną społeczność przed zniszczeniem i kradzieżami. Jednym z cenniejszych materiałów numeru jest wywiad, w którym prof. Jan Malczewski uzmysławia „nie historykom”, że tak naprawdę od tysiąca lat próbowano „przekręcić kark” naszej państwowości, poczynając od czasów pierwszych Piastów, aby poprzez rozbiory ją zlikwidować.

 

Nie mniej ważki jest także dwugłos o odkryciu polichromii z I poł. XVI w. w prezbiterium kościoła św. Michała Archanioła w Kańczudze. Z jednej strony rzeczowa, wręcz techniczna opowieść konserwatora zabytków o sposobach przywracania tego dzieła do świetności, z drugiej – ciekawa ikonograficzna peregrynacja szukająca analogii (z tym trudno) do jednego z odsłoniętych spod warstw tynków przedstawień – wizerunku diabła w kobiecym wcieleniu.

I kolejny przeskok  do historii dworu w Jurowcach, którego często mijałem pędząc do Sanoka, albo dalej w Bieszczady. Teraz przy najbliższej okazji zatrzymam się, aby obejrzeć to gniazdo rodzinne Słoneckich, spustoszone pod koniec wojny przez sowieckie oddziały. Obiekt od lat w prywatnych rękach nie może doczekać się remontu. Tego ostatniego – i to solidnego – doznały dwie świątynie: greckokatolicka cerkiew w Żernicy Wyżnej oraz kaplica rzymskokatolicka w Żernicy Niżnej, położone niedaleko Baligrodu. Janusz Słabik, nowy właściciel wsi (a właściwie tego, co po niej zostało) znalazł środki na odbudowę zabytkowych obiektów. Karty z historii regionu pozwalają nam przypomnieć, że były czasy kiedy miastem Jarosławiem rządziły kobiety, obydwie księżne, czyli matka Anna Ostrogska i jej córkaAnna Alojza Ostrogska Chodkiewicz. Także o Jarosławiu, ale już o jego sacrum, opowiada tekst o gotyckiej rzeźbie - Piecie - z tego miasta, a także o dziejach skrywającego ją od wieku klasztoru, najpierw jezuitów, a następnie – do dzisiaj – dominikanów. Niezwykle ciekawym materiałem jest tekst o XVIII-wiecznym przemyskim malarzu, a jednocześnie greckokatolickim duchownym, złotniku i… poczmistrzu Mikołaju Tereińskim, który z przepracowania prawie oślepł. Ale i cudownie ozdrowiał.

Kolejne ślady to szukanie „cywilizacji drewna” na podkarpackich ścieżkach. Znajdujemy tam chwalebne przykłady dbania o tę część spuścizny dziejowej (Hyżne, Przemyśl, Ostrowy Tuszowskie), jak i przejawy „zapominania” (znów Hyżne i Borek Stary). Dobrym pomysłem na ratowanie drewnianych kościołów okazują się ich transfery, czego idealnym wręcz przykładem jest rzochowski kościół św. Marka Ewangelisty, obecnie w ekspozycji Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej. I na koniec solidny historycznie tekst o istniejących podkarpackich zdrojowiskach, pokazanych poprzez archiwalne zdjęcia budynków, które kiedyś się w nich znajdowały. Ale także i o tych, o których zapomnieliśmy, że były odwiedzane przez tysiące kuracjuszy, a historia – szczególnie II wojna światowa i czasy powojenne – obeszła się z nimi okrutnie, niszcząc do spodu to, co przez lata zostało na ich terenie wybudowane.

Po trwającej półtora roku kolejnej przygodzie, znów czeka nas przerwa w wydawaniu „Skarbów Podkarpackich”. Ale widocznie taki musi być los tego periodyku, skoro taki „skarb”, to nie może być na co dzień. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że nie będziemy czekać lat, aby znowu mieć środki na druk. I mówimy sobie do zobaczenia.