Aktualności

Dźwięk kościelnych dzwonów przez stulecia zwiastował smutek lub radość; towarzyszył człowiekowi od urodzenia aż po grób. Kościelnym dzwonom nadawano imiona, a stare dzwonnice pełne są tajemniczych i ciekawych historii. Także te znajdujące się na terenie województwa podkarpackiego.

Kiedy w aptece przy ul. Pańskiej w Rzeszowie zawiązano w 1846 r. spisek wymierzony we władze zaboru austriackiego jednym z jego przywódców był wynalazca lampy naftowej Ignacy Łukasiewicz. Przygotowano plan wybuchu powstania w Rzeszowie. Na balu karnawałowym 17 lutego 1846 r. organizowanym przez rzeszowskie Towarzystwo Dam Dobroczynności spodziewano się śmietanki towarzyskiej miasta, w tym władz i oficerów austriackich. Piękne damy miały zaprosić do mazura oficerów, którzy – jak zakładano – będą musieli odłożyć swoje szable. Jeden z mieszczan, krawiec Jan Czarnecki, miał podpalić swój dom, jako znak do wybuchu powstania, a rzeszowski wikary ks. Jan Tałasiewicz dać klucze do dzwonnicy farnej, aby z wieży kościoła dzwon mógł obwieścić początek powstania. Dzwonnica kościoła farnego od dawna była bowiem szczególnym elementem krajobrazu miasta. Ufundował ją książę Jerzy Ignacy Lubomirski w XVIII w. Na hełmie wieży zamontowano sylwetę anioła, który pokazywał kierunek wiatru. Był on dziełem powstańca styczniowego Marcina Borelowskiego „Lelewela”, który przy ul. Farnej miał zakład blacharski. Kiedy bitwa konfederatów barskich z Rosjanami 13 sierpnia 1769 r. w Rzeszowie zakończyła się śmiercią ponad 40 Polaków, to z wieży farnej dzwony wzywały na wielką manifestację patriotyczna, jaką był pogrzeb ofiar. Tę smutną procesję, którą otwierały czarne, żałobne chorągwie prowadzili: gwardian bernardynów, gwardian reformatów oraz ksiądz z rzeszowskiej fary. Za nimi w procesji szli przedstawiciele rzeszowskich cechów, mieszkańcy miasta i wreszcie 33 karawany z trumnami powstańców. Ulice były pełne płaczących ludzi. Pochowano ich na przykościelnym cmentarzu (dzisiaj plac Farny).

Arkadiusz Bednarczyk

 „ten Dom Stawiany Roku 1861 meister Socha” - napis takiej treści został odnaleziony na jednej z belek w ścianie dworu ze Święcan (Podkarpackie) podczas jego rekonstrukcji na terenie sanockiego skansenu w 2008 r. Dom ten wzniesiono gdy właścicielami dóbr było małżeństwo Balbiny z hrabiów Łubienieckich i Tomasza Romera. Natomiast ostatnią ziemiańską rodziną, do której należał majątek, byli Olszewscy. Ostatecznie w 1927 r. grunty zostały rozparcelowane i rozsprzedane. A dwór i resztówkę nabył rolnik, którego spadkobiercy byli w jego posiadaniu do 2003 r.

Wówczas został on zakupiony przez Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku i przeniesiony na teren skansenu. Od momentu rozpoczęcia prac rekonstrukcyjnych do otwarcia dworu i jego wyposażenia minęło osiem lat, a koszt przedsięwzięcia wyniósł 700 tys. zł.

Odwiedzając dwór w sanockim skansenie warto zwrócić uwagę na starannie zrekonstruowane polichromie w kaplicy, będące malarską imitacją gotyckiej architektury. Obecna aranżacja dworu nie jest rekonstrukcją jego wystroju, lecz projekcją wnętrz średniozamożnego, galicyjskiego dworu z początku XX w. Do wyposażenia trafiły przedmioty z nie istniejących już majątków, z których wymienić można Krzemienną, Bziankę, Wydrną, Czaszyn, Niebocko, Nowosielce oraz Lalin.

Z roku na rok ogród i sad otaczający dwór stają się coraz bujniejsze i przybywa nowych nasadzeń. Sadzonki drzew owocowych pochodzą z Arboretum w Bolestraszycach k. Przemyśla, gdzie kultywuje się historyczne odmiany. Układ ogrodu odtwarza też tradycyjną oprawę siedziby ziemiańskiej – z aleją lipową oraz gazonem.

 

W sobotę i niedzielę, 19 i 20 sierpnia br., skansen w Kolbuszowej zaprasza na dwudniowe warsztaty z pasjonatem plecionkarstwa – Wiktorem Szwanenfeldem! Zwiedzający będą mieć wyjątkową okazję nauczyć się rzemiosła, które jest już bardzo rzadko spotykane.

Wiktor Szwanenfeld to twórca ludowy pochodzący z Ostrów Tuszowskich. Dziś mieszka w Nowej Wsi koło Kolbuszowej. Od najmłodszych lat wyplatał kosze z korzenia sosny, jak wiele rodzin w Ostrowach w tym czasie. Te misterne wyroby sprzedawane były wówczas na targach w Majdanie Królewskim i w Kolbuszowej.

Dziś, kiedy nie zajmuje się już pracą zawodową, wyplatanie koszyków jest dla Wiktora Szwanenfelda pasją i czymś, co robi dla przyjemności. Jego wyroby powstają z różnych gałązek drzew. Inne witki potrzebne są do stworzenia konstrukcji zwanej obłąkiem, inne do wycięcia cienkich deseczek – żeber koszyka. Najważniejszym elementem – materiałem spajającym koszyk – są korzenie sosnowe przecinane w pasy.

Praca nad sosnowym koszykiem pod okiem mistrza zajmie uczestnikom dwa dni. Śmiałkowie, którzy zaplanowali sobie jednodniowe spotkanie z Wiktorem Szwanenfeldem, mogą zabrać swą plecionkę ze sobą i dokończyć ją we własnym zakresie.

Plan warsztatów plecionkarskich:

19 sierpnia (sobota) godz. 10.30 – 17.00 (przerwa od 13.30 do 14.00)

20 sierpnia (niedziela) godz. 10.30 – 17.00 (przerwa od 13.30 do 14.00)

 

Koszt: jeden dzień – 25 zł; dwa dni – 40 zł, Muzeum zapewnia wszystkie materiały. 

Zapisy: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript., tel. 17 227 12 96. Liczba miejsc ograniczona.

 

Stanowią jeden z najcenniejszych elementów dziedzictwa kulturowego w Podkarpackiem: kompleks cerkiewny w Radrużu (gm. Horyniec-Zdrój), zabytek klasy UNESCO; remontowana cerkiew w Nowym Bruśnie (gm. Horyniec-Zdrój), która już niebawem będzie elementem mini skansenu oraz cerkiew w Gorajcu (gm. Cieszanów), świątynia z dzwonnicą będąca galerią sztuki cerkiewnej. Wszystkie trzy tworzą szlak atrakcji, skupiający ruch turystyczny w regionie Roztocza Południowego.

 

Muzeum Kresów w Lubaczowie, które od lat inwestuje niemałe środki w cerkwie w Radrużu i Nowym Bruśnie sukcesywnie tworzy elementy powiatu lubaczowskiego, jako krainy niezwykłych cerkwi.

Dawna cerkiew św. Paraskewy w Radrużu należy do najcenniejszych drewnianych świątyń w Polsce. Wybudował ją warsztat mający związki z innymi tworzącymi zespół zachowanych cerkwi na obecnym pograniczu polsko-ukraińskim: w Gorajcu, Potyliczu i Woli Wysockiej. Obecna świątynia datowana jest na koniec XVI w.

Dawną cerkiew św. Paraskewy w Nowym Bruśnie Muzeum uratowało przed niechybnym zniszczeniem. Drewniana świątynia przechodzi wieloetapowe prace rekonstrukcyjne, mające za cel przywrócenie je widoku z czasów budowy w 1713 r. Dobudowano do niej w roku ubiegłym zakrystię, której oryginalne elementy od lat leżały w szopie, po niedokończonej renowacji w latach 90. XX wieku. W tym roku powinno zostać odtworzone w całości soboty wokół sanktuarium, stolarka okienna i drzwiowa, podłogi oraz instalacja odgromowa. W następnych latach wrócą do jej wnętrza odnowione elementy wyposażenia sakralnego.

Dawna cerkiew Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Gorajcu wg źródeł historycznych została wybudowana w 1586 r. W jej wnętrzu można podziwiać efektowny ikonostas architektoniczny z końca XVII w. Po wielu latach nieobecności wrócił do świątyni na stałe.

Wielki koncert symfoniczny w zamku w Krasiczynie w niedzielę, 13 sierpnia br., o godz. 19.00. Wstęp wolny.

Symfonicy Warszawskiej Orkiestry Symfonicznej "SONATA" im. Bogumiła Łepeckiego zaprezentują wielkie dzieło polskiej literatury muzycznej. Odbędzie się to dzięki Koncertowi Symfonicznemu "GLORIA POLONICA" Symfonią emoll op.7 "Odrodzenie" Mieczysława Karłowicza traktującą o odrodzeniu duszy człowieka a zarazem społeczeństwa.

Symfonia emoll "Odrodzenie" Karłowicza to enigmatyczny i pełen symbolicznych treści program, opisujący tematykę smutku, porażek, miłości oraz tajemnicy śmierci i wieczności. Czteroczęściowa symfonia jest zapisem odczuć c człowieka dążącego do upragnionego celu, spotykającego na swej drodze wiele przeszkód, porażek, zwątpień, bólu, cierpienia ale jednocześnie drodze zwieńczonej ostatecznym sukcesem i triumfem. Opisywane w symfonii losy jednostki porównać można do losów całego narodu polskiego w kontekście tragedii porozbiorowych dziejów Polski.

turystyka smaki zielone eprocarpathia