Aktualności

Los tego niezwykłego budynku wydaje się potwierdzać to pytanie. Ten powstały w 1936 r. dawny Parafialny Dom Ludowy w miejscowości Hyżne (Podkarpackie) przez lata zadziwiał swoją konstrukcją i skalą. Jego dominantą była sporych rozmiarów wieża posadowiona w centralnej części budowli. Ona sama opuszczona powoli chyliła się ku upadkowi, mimo że co jakiś czas mówiło się o ratowaniu niszczejącego budynku. Osoby wyjeżdżające z Rzeszowa w kierunku na Dynów zawsze mijały go po lewej stronie, stał blisko drogi, właściwie na parkingu przy Sanktuarium Maryjnym w Hyżnem. Jego dobra lokalizacja i swoista trwałość (lata zaniedbań a jednak poza przekrzywiona wieżyczką wydawało się, że nic z nim złego się nie dzieje) dwałay nadzieję na ocalenie…

Dzisiaj - 18 września 2017 r. - otrzymałem zdjęcia rumowiska, podobno – ale to jeszcze wiadomość nie sprawdzona – przy ludzkiej pomocy powstałe. Tyle właśnie zostało z 80-letniego budynku. Szkoda, że nie udało się go uratować.

20 sierpnia 1381 r. na lesistym wzgórzu oddalonym o dwa kilometry od miasta Jarosławia grupie pastuszków ukazała się w koronie gruszy rzeźbiona figura Marii trzymającej na kolanach umęczone ciało Chrystusa. Rzeźba w uroczystej procesji została przeniesiona do kościoła parafialnego. Jednak tego samego wieczoru niesiona przez aniołów wróciła na koronę drzewa. Obok wytrysnęło cudowne źródło. Tak miejsce, w którym wybudowano polną kaplicę nazywane odtąd „wzgórzem pobożności” stało się celem pielgrzymek ludu, dostojników i królów.

Pierwszą władczynią, która odwiedziła „wzgórze pobożności” była królowa Jadwiga, która w 1387 r. prosiła Matkę Boską Bolesną o odzyskanie Grodów Czerwieńskich dla Polski, a później o zwycięstwo nad Węgrami. Byli tu także królowie Jan Kazimierz oraz Jan III Sobieski, ten ostatni kilkakrotnie – prosząc i dziękując za wiktorię wiedeńską.

Właścicielka Jarosławia księżna Anna Ostrogska w 1629 r. sprowadziła i osadziła w tym miejscu oo. jezuitów, którzy wznieśli klasztor, a teren otoczyli wałem i parkanem. W latach 1698-1713 architekt Jakub Solarii odbudował spalony w czasie wojen kościół. W 1752 r. wzniesiono niewielką, ośmioboczną kaplicę nad cudownym źródełkiem. W latach 1740-1762 powstała dwuwieżowa fasada wschodnia, dzieło architektów Jakuba Giżyckiego i Józefa Degana.

W 1755 r. uzyskano od papieża Benedykta XIV drugie pozwolenie na koronację Piety. Wzięli w nim udział przedstawiciele licznych rodów magnackich z Czartoryskimi, Potockimi, Lubomirskimi i Radziwiłłami na czele, którym towarzyszyły paradne regimenty husarii i piechoty węgierskiej, przedstawiciele duchowieństwa, władz miejskich, cechów oraz tysiące wiernych. Zgromadzeni przeszli przez sześć bram tryumfalnych, w tym prowadzącą do opactwa (zachowaną do dziś) bramę koronacyjną.

Monumentalny ołtarz główny jest dziełem jezuickiego architekta Pawła Giżyckiego. Podzielona czterema kolumnami część środkowa wysunięta jest do przodu, aby stworzyć niszę na pomieszczenie cudownej Piety. Drewniana rzeźba - o XIV-wiecznej proweniencji - przedstawia siedzącą Marię ubraną w ciemnoniebieską szatę. Na jej kolanach spoczywa ciało zdjętego z krzyża Chrystusa, na którego torsie wyryte zostały dwa krzyże.

W Muzeum Regionalnym w Stalowej Woli czynna jest wystawa, będąca wizualną opowieścią o miastach Centralnego Okręgu Przemysłowego.

80 lat temu ponad 90 miast i miasteczek położonych na terenie dzisiejszych województw podkarpackiego, małopolskiego, świętokrzyskiego, lubelskiego, mazowieckiego i łódzkiego dostało wielką historyczną szansę na rozwój. Tą szansą była budowa Centralnego Okręgu Przemysłowego.

„Aż raptem, gdzieś wiosną 1937 roku, zdawało się, że jakiś cud nastąpił w tych wszystkich Kozienicach, Rzeszowach, Niskach, Końskich i Sandomierzach” – opisywano atmosferę towarzyszącą reakcji na rządowy plan ogłoszony przez wicepremiera Eugeniusza Kwiatkowskiego. COP oznaczał nowoczesność, był nadzieją na lepsze życie, niestety zaprzepaszczoną przez wybuch II wojny światowej. Dla „miast COP" wciąż jednak pozostaje ważnym, a niekiedy jak w przypadku Stalowej Woli – podstawowym budulcem lokalnej tożsamości oraz elementem dziedzictwa kulturowego – tego materialnego i niematerialnego.

Pozostałością COP jest zabudowa miast, budynki mieszkalne i użyteczności publicznej, gmachy fabryczne, podstawowe składniki miejskiej infrastruktury, jak wodociągi czy kanalizacja, drogi i tereny zielone. A także, a może przede wszystkim pewien etos, duch, niedokończona opowieść, która dziś jest interpretowana i rozwijana za pomocą rozmaitych inicjatyw, z którymi wiążą się m.in. terminy: innowacja, przedsiębiorczość, postęp, wynalazczość, zrównoważony rozwój…

Wystawa „COP i miasto – nowoczesność i dziedzictwo” ma swoim tytułem skłaniać do refleksji nad dialogiem między tymi dwoma na pozór zupełnie odrębnymi pojęciami i polami. Przede wszystkim jednak ma zachęcać do poszukiwania odpowiedzi na pytanie, jak budowa COP ma się do dzisiejszego świata? Jakie analogie i różnice występują między tym, co działo się 80 lat temu i zachodzi współcześnie? Tym razem nie chcemy opowiadać o związanych z COP cyfrach i faktach. Zapraszamy na wędrówkę po obszarze objętym jego budową ale wielki przemysł zostawimy na boku (a przynajmniej nie będziemy o nim mówili wprost), przekroczymy także okres, w którym tworzono COP. Cofniemy się do przeszłości, do lat 30. XX w., aby zobaczyć, jak miasta COP wówczas funkcjonowały i rozwijały się, trochę niczym turyści, obserwatorzy, ciekawscy skuszeni relacjami z prasy, rządni na własne oczy zobaczyć jak i gdzie rozgrywa się to wszystko, o czym mówi, czyta i żyje opinia publiczna. A ponieważ w każdej podróży dobrze jest mieć przewodnika, zabierzemy ze sobą kogoś, kto nas poprowadzi. Tym kimś będzie… kobieta (charakterystyczne, że COP zwykle poznajemy z punktu widzenia mężczyzn!). Stanisława Kuszelewska-Rayska wyprawiła się do COP latem 1938 r. Interesowało ją to, na co zwykle uwagę zwracają kobiety, a co określiła jako zewnętrzne ramy życia. W skrócie można to określić jako jakość życia mieszkańców. Nakładamy na jej relacje dzisiejsze szkiełko, a współcześnie termin jakość życia łączy się z pojęciem „inteligentnego miasta”.

fot. 1.  Wiadukt w Radomiu, 1938, zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego, zespół Koncern IKC – Archiwum Ilustracji, sygn. 1-G-3203

fot. 2.  Kasyno urzędnicze w Stalowej Woli, l. 30. XX w., zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego, zespół Koncern IKC – Archiwum Ilustracji, sygn. 1-U-5860

W ramach tegorocznych obchodów Europejskich Dni Dziedzictwa wojewódzki koordynator EDD – Muzeum Podkarpackie w Krośnie zaprasza na niezwykły happening muzyczny!

Prezentowany w krośnieńskim Muzeum instrument pochodzi z manufaktury Pleyela produkującej w Paryżu fortepiany wysokiej klasy. Ignaz Pleyel, a później jego syn Camille, znakomici konstruktorzy fortepianów rozsławili swoją markę, a ich wytwórnia w 1. poł. XIX w. zyskała międzynarodowe uznanie. Camille Pleyel odegrał niemałą rolę w początkach światowej kariery Fryderyka Chopina. Swój pierwszy koncert w Paryżu w 1832 r. dał bowiem Fryderyk w salach Maison Pleyel. Obaj panowie zaprzyjaźnili się, a Pleyel został dostawcą fortepianów Chopina. Instrument krośnieński pochodzący z 1862 r. jest jednym z najstarszych reliktów epoki chopinowskiej w Polsce, jednym z nielicznych oryginalnych i w pełni sprawnych fortepianów tej klasy. Profesjonalna rewitalizacja wykonana według wskazań historycznych twórców Pleyela przywróciła fortepian do życia i jest on instrumentem czynnym artystycznie.

W poszukiwaniu utraconych dźwięków chcielibyśmy wszystkim zainteresowanym słuchaczom na żywo przybliżyć świat muzyki czasów Chopina w szacie brzmieniowej, w jakiej słyszał ją sam kompozytor, w pełni eksponując walory naszego fortepianu. Choć genialny kompozytor nie grał nigdy na owym instrumencie chcielibyśmy odtworzyć wyjątkową atmosferę jego kameralnych koncertów, wykreować miejski salon romantyczny, którego bywalcy będą mogli rozkoszować się subtelną poezją dźwięków.

Jeżeli jesteś pianistą, przyjdź do Muzeum Podkarpackiego i zagraj na zabytkowym fortepianie. W sobotę, 16 września br., zostanie udostępnimy ten niezwykły fortepian wszystkim muzykom, którzy chcieliby choć na chwilę przenieść się w czasie do świata Chopina.

Happening muzyczny będzie miał miejsce w sobotę, w krośnieńskim Pałacu Biskupim (ul. Piłsudskiego 16). Udział w happeningu jest możliwy po uprzedniej rezerwacji terminu/godziny w Dziale Oświatowo-Promocyjnym Muzeum w tygodniu poprzedzającym wydarzenie (rezerwacje Pleyela przyjmowane będą w terminie do 15 września br. tel. 13 43 213 76 w. 16.).

Przemierzając Podkarpackie można spotkać perełki drewnianej architektury nie tylko sakralnej, ale także i świeckiej. Penetrując turystyczne szlaki regionu znajdujemy je przy wiejskiej drodze, a nawet w centrum miast. Czasami sztuką jest dostrzeżenie ich w miejskiej lub wiejskiej gęstwinie przebrzydłych kostkowych „murowańców”.

 

Na terenie powiatu rzeszowskiego, tuż za Tyczynem, znajdują się aż trzy obiekty, którym warto poświęcić choćby kilka słów.

Budynek dawnego urzędu gminy w Hyżnem jest jedynym zachowanym na terenie naszego województwa tego typu budynkiem. Wybudowany w latach 1935-1937 nawiązuje swoją fasadą do słynnych iwonickich czy rymanowskich ośrodków tzw. szwajcarskiego stylu uzdrowiskowego. Niestety tego samego nie można powiedzieć o innym, powstałym w 1936 r., budynku dawnego Parafialnego Domu Ludowego. Dominantą tego obiektu jest niewielkich rozmiarów wieża posadowiona w centralnej części budowli. Zwracają uwagę także ozdobne belkowania nawiązujące do stylu zakopiańskiego. Ta będąca dziś w stanie ruiny budowla (chociaż chyba jeszcze do uratowania) posadowiona jest u podnóża sanktuarium maryjnego.

W pobliskim Borku Starym znajduje się zachowana w niezłym stanie drewniana dawna plebania (komendaria). Pokaźnych rozmiarów budynek wybudowany prawdopodobnie w połowie XIX w. posiada dwa ganki, będące dominantą w jego południowej fasady.

W 1902 r. w Ostrowach Tuszowskich (gmina Cmolas) wzniesiono plebanię, według tradycji zbudowano ja z drzewa modrzewiowego pochodzącego z dawnej świątyni, konsekrowanej jeszcze w 1630 r. Plebania jest w trakcie translokacji do kolbuszowskiego skansenu, gdzie obok dawnego drewnianego kościółka z Rzochowa utworzy zespół sakralny, którego w skansenie od zawsze brakowało.

I na koniec - prawdziwy „smaczek” - drewniana perełka w sercu miejskiej dżungli. W Przemyślu, tuż nad Sanem, pośród blokowiska, znajduje się budynek klubu sportowego „Czuwaj”. Obiekt stanowiący ewenement i to nie tylko w skali województwa, wzniesiono w latach 1931-1934 jako budynek klubowy Harcerskiego Klubu Sportowego „Czuwaj”. Ten piętrowy budynek swoją bryłą, fasadą, a zwłaszcza ornamentyką nawiązuje do architektury willowej w modnym wówczas tzw. stylu zakopiańskim. Cechą charakterystyczną budynku są przepiękne, bogato zdobione drewniane futryny okien.

(skrót tekstu Tomasza Filozofa)

turystyka smaki zielone eprocarpathia