Aktualności

Czy wiecie czym jest i jak wygląda motowidło, chamełka czy drejfus? Minione czasy charakteryzują się wieloma zwyczajami, obrzędami, a nawet zawodami, do wykonywania których przeznaczone były ściśle określone przedmioty. Z biegiem lat niektóre czynności przestały być popularne, co spowodowało, że rzeczy do tej pory używane na  co dzień, traciły na znaczeniu, aż w końcu odeszły w zapomnienie.

Główną ideą – organizowanej w dniach 7 kwietnia - 1 października br. w Muzeum Etnograficznym w Rzeszowie wystawy „Zgadnij, co to!” jest zaprezentowanie przedmiotów, które we współczesnych czasach nie mają zastosowania w codziennym życiu, lub też takich, które charakterystyczne są przy wykonywaniu specjalistycznych zawodów (najczęściej tradycyjnych), a z którymi większość ludzi nie ma do czynienia.

Na wystawie zaprezentowane zostanie  interesujące zjawisko językowe, które odnosi się do wyrażeń obecnych w języku polskim. Do dziś bowiem o ulewnym deszczu mówimy, że „leje jak z cebra”, a kiedy ktoś nie wykazuje się kreatywnością, jego działania podsumowujemy jako wykonywane „na jedno kopyto”. Pokazuje to, że nazwy przedmiotów archaicznych, są nadal popularne i z powodzeniem funkcjonują w naszym języku potocznym.

Kuratorzy wystawy: Judyta Sos, Monika Zydroń

 

Dawna cerkiew greckokatolicka św. Paraskewy w Radrużu (gm. Horyniec-Zdrój), obecnie oddział muzealny Muzeum Kresów w Lubaczowie. Należy do najcenniejszych drewnianych świątyń w Polsce. Wybudował ją warsztat mający związki z innymi tworzącymi zespół zachowanych cerkwi na obecnym pograniczu polsko-ukraińskim: w Gorajcu, Potyliczu i Woli Wysockiej.

Pierwsza informacja o cerkwi pochodzi z I połowy XVI w. Została ona prawdopodobnie zniszczona w czasie najazdu tatarskiego w 1531 r. Obecna świątynia datowana jest na koniec XVI w. Prawdopodobnie jej fundatorem był w 1583 r. starosta lubaczowski Jan Płaza. W 1648 r. wnętrze ozdobiono polichromią, która razem ikonami tablicowymi współtworzyła ikonostas.  

 

W okresie międzywojennym pochodzące z cerkwi ikony z XV-wiecznym rodowodem zostały przekazane do Lwowa, obecnie przechowywane są w Muzeum Sztuki Ukraińskiej. Po II wojnie światowej na krótko służyła jako kaplica rzymskokatolicka, następnie przejęta przez Skarb Państwa. Elementy wyposażenia w latach 1961-1963 przekazane do ówczesnej Wojewódzkiej Składnicy Zabytków w Łańcucie. W maju 2011 r. do Muzeum Kresów w Lubaczowie z Działu Sztuki Cerkiewnej w Muzeum-Zamku w Łańcucie przywieziono elementy ikonostasu, który po zakończeniu konserwacji został zrekonstruowany wewnątrz cerkwi.  21 czerwca 2013 r. została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO wraz z 15 innymi drewnianymi cerkwiami w Polsce i na Ukrainie.

 

Jest to budowla orientowana, konstrukcji zrębowej, zbudowana z drewna jodłowego (zrąb) i dębowego (podwalina), bez użycia gwoździ metalowych, na kamiennej podmurówce. Budowla trójdzielna, każde z trzech pomieszczeń na planie zbliżonym do kwadratu, z których nawa jest szersza i wyższa od pozostałych. Sanktuarium zamknięte trójbocznie. Nawa nakryta czworoboczną kopułą zrębową, zwieńczoną drewnianym, podwójnym hełmem stożkowym. Świątynia otoczona wydatnymi sobotami, konstrukcji słupowej, wspartymi na wystających belkach zrębu i słupkach. 

 

We wsi Nowe Brusno (gm. Horyniec-Zdrój, Podkarpackie) stoi nieduża, drewniana cerkiew św. Paraskewy. Wybudował ją w 1713 r. cieśla Stefan Sienko Siematiewski z Płazowa. Ok. 1850 r. dokonano przebudowy sanktuarium, a w 1903 r. przekształcono bryłę świątyni wznosząc nowy, większy babiniec. Zlikwidowano soboty, a ściany oszalowano pionowo deskami. Po 1947 r., gdy zabrakło wypędzonych grekokatolików, cerkiew przejął na własność Skarb Państwa. W 1980 r. budynek był zagrożony rozebraniem, a dekadę później ściany podparto stemplami i kozłami.

Dobry czas nastał dla świątyni po jej przejęciu w 2014 r. przez Muzeum Kresów w Lubaczowie, przygotowano dokumentację renowacji obiektu w celu przywrócenia mu wyglądu z początku XVIII w. W 2015 r. Zakład Budowlano-Konserwatorski „Arkady” Bogusław Buliński z Jarosławia zrealizował prace obejmujące wykonanie nowych fundamentów, konserwację istniejących elementów z częściową wymianą zniszczonych, odbudowę babińca z rekonstrukcją górnej kaplicy na piętrze,  odtworzenie kopuł nad nawą i sanktuarium wraz z wymianą poszycia dachowego na gont, a także przywrócenie okalających z trzech stron sobót.

W 2016 r. roboty objęły odbudowę rozebranej przed laty zakrystii (z oryginalnych materiałów), rekonstrukcję podłóg oraz stolarki okiennej i drzwiowej. Kolejny etap to powrót do wnętrza zachowanych i odnowionych elementów jego wyposażenia ruchomego z ikonostasem na pierwszym miejscu.

Dawana cerkiew od lat – mimo wcześniejszego stanu ocierającego się o katastrofę budowlaną - znajduje się na Podkarpackim Szlaku Architektury Drewnianej. Po zakończeniu prac konserwatorskich i stworzeniu w tym miejscu dodatkowo zagrody kamieniarza bruśnieńskiego gmina Horyniec-Zdrój, po obronnym zespole cerkiewnym w Radrużu, uzyska kolejną niezwykle cenną atrakcję turystyczną.

 

Ma fotografiach: wygląd dawnej cerkwi w lutym 2017 r. (3), w 1972 r. (fot. Barbara Tondos, zbiory WUOZ Del. Rzeszów) i 2004 r., a także wizualizacja komputerowa jej wyglądu w 1713 r.

 

Zamek w Krasiczynie nie miał szczęścia do wojsk moskiewskich. Dwukrotnie w historii armie ze wschodu kompletnie go zdewastowały. 

W 1726 r. wg ówczesnego kronikarza wyglądało to tak: "Wjechali Moskale z Kozakami sławny zamek krasiczyński złupili, dla zdobycia żelaza mury rozwalili, okna powybijali, z ołowiu kule lali, drzwi i stoły łupali, wszelką galanterię popsuwszy w fosy wrzucali, staroświeckie obrazy wszystkich królów i panów rąbali, a inne zabrane po różnych wsiach, w Przemyślu sprzedawali. Basztę Papieską zburzyli, obrazy papieżów zabrali. Rozbiwszy na ostatek kaplicę złupili ją, srebra to jest: kielichy, monstrancje i ornaty wszystkie zabrali, obrazy i ołtarze poniszczyli, krzyże połamali, statuę św. Jana Nepomucena porąbali i w kawałki posiekli i wszystkie wsie spustoszyli i w niwecz obrócili".

Kolejny najazd miał miejsce we wrześniu 1939 r. 
Oto relacja Andrzeja Sapiehy z tego co zastał w 1941 r.: "Na podłogach śmiecie, szmaty, papiery, porozrzucane i poniszczone książki. Ściany pstro pomalowane, obwieszone propagandowymi obrazami i afiszami. Mebli żadnych - w ich miejsce mnóstwo drewnianych prycz. W łazienkach wanny i umywalnie powyrywane. W baszcie sierpy i młoty w miejsce herbów. W kaplicy kompletna ruina: rzeźby na ścianach zniszczone aż do wysokości do jakich dzicz mogła sięgnąć, ołtarze, ławki gdańskie, chórek drewniany i tablice marmurowe wyrąbane. Wszystkie 3 pomniki zniknęły. Grobowiec zamknięty, ale słyszeliśmy że był zbezczeszczony. Kościół w miasteczku w strasznym stanie. Była w nim stajnia i podobno rzeźnia bo były ślady krwi na podłodze. Nie ma ołtarzy ani ambony a ściany gołe. Domy miasteczka prawie wszystkie rozebrane". Z innych relacji wiadomo że czerwonoarmistki uznały znalezione w zamku koszule nocne za suknie balowe i stroiły się w nie. Natomiast w grudniu 1939 r. bolszewicy wkroczyli do grobowca rodowego, wyłamali marmurowe tablice, wyjęli trumny i wyrzucili zwłoki na podłogę. Metalowe trumny wynieśli na dziedziniec i używali jako wanny. Pod wpływem jakiegoś wysokiego komisarza z Przemyśla zwłoki wsadzono z powrotem w zbite z desek trumny, wrzucono do grobowca i zamurowano cegłami. Dopiero w 1943 r. Leon Sapieha ekshumował i zidentyfikował zwłoki, wstawił trumny do odpowiednich wnęk i przybił prowizoryczne tablice drewniane." 


Źródło: (https://zamki.res.pl/krasiczyn.php)

turystyka smaki zielone eprocarpathia